10 lutego
Zambia nie ma dostępu do morza. Największymi zbiornikami wodnymi są tu rzeki i duże jeziora.
Na północy Zambia ma dostęp do jeziora Tanganika, najgłębszego jeziora w Afryce.
Na południu kraju, wzdłuż granicy z Zimbabwe, jest Lake Kariba, które jest jeziorem przepływowym dla Zambezi, największej rzeki Zambii.
Z mapy wynika, że jest taki jeden punkt, jakieś 50km od Livingstone, gdzie stykają się 4 kraje: Zambia, Zimbabwe, Botswana i Namibia. Łączy je właśnie dostęp do Zambezi. (A z nami to, że jutro tam jedziemy;)).
Samo Livingstone, do którego jedziemy, leży przy granicy Zambii i Zimbabwe, więc Zambezi jest tuż obok.
Zambezi swoje źródła ma w Angoli, ale zdecydowana większość rzeki wije się przez Zambię. Przepływa ona przez całą Western Province of Zambia, na południe, potem odbija na wschód i płynie ok. 50 km wzdłuż granicy z Namibią, aż dotrze właśnie do tego punktu styku czterech krajów. Po czym sunie dalej granicą, i przepływa przez wspomniane Lake Kariba. Wpływa do niego z zachodu, a potem wypływa dalej na wschód i płynie wzdłuż granicy z Zimbabwe, aż „przepada” w Mozambiku (tam kończy się moja mapka w telefonie;D).
Jest chyba wielkim dobrodziejstwem tutaj ta rzeka, że sąsiadujące państwa chciały, jak wynika z mapy, choć po troszeczku każde mieć do niej dostęp. Wiadomo, źródło wody i przede wszystkim transport. Jutro zobaczymy tą życiodajną mokrą wstęgę z bliska, bo czeka nas wizyta w Botswanie (safari w parku narodowym Chobe), więc rzekę musimy pokonać.
Ileż to się czytało o jakichś przygodach z Czarnego Lądu, żeby nie było tam wątku z wodą lub rzeką (no, może z wyjątkiem „W pustyni i w puszczy” ;p). Zawsze jakaś przeprawa łodzią, pełna niebezpieczeństw. Czyhający z lądu tubylcy, których oczywiście nie widać, tylko zaraz można zostać trafionym przez nich nasączoną trucizną strzałą z łuku.
Aż ciężko uwierzyć, że już jutro będziemy płynąć taką łódką, jaką do tej pory kreowała jedynie moja wyobraźnia podczas przeżywania przygód bohaterów z książek (choć może dobrze, że na żywo raczej nie będzie tych zatrutych strzał).
Zobaczymy, czy m.in. Alfred Szklarski dobrze zaczarował moją wyobraźnię. 😀 Czy może za bardzo mnie poniosła. Wtedy. Lub teraz;)